poniedziałek, 6 stycznia 2014

Moje filtrowe KWC - Missha All-around Safe Block Waterproof Sun Milk SPF50+/P+++

Cześć!
Jak pewnie wiecie promieniowanie UV jest odpowiedzialne za 80% naszych zmarszczek. Kiedy pierwszy raz usłyszałam to zdanie to najpierw się przeraziłam - przecież nie da się przez całe życie unikać słońca tylko po to żeby nasza skóra wolniej się starzała. Potem jednak dotarło do mnie, że jeśli tylko zadbam odpowiednio o ochronę przed promieniami UV to w przyszłości nie będę musiała tak intensywnie walczyć ze zmarszczkami. Pozytywnie nastawiona postanowiłam zakupić filtr przeciwsłoneczny odpowiedni do mojej mieszanej cery. Jak się domyślacie nie było to takie proste jak mi się początkowo wydawało. Jeszcze do niedawna wszystkie filtry na naszym rynku miały formę tłustych, ciężkich kremów które nie dość, że potwornie bieliły twarz, uniemożliwiały wykonanie na niej jakiegokolwiek makijażu to jeszcze zostawiając na twarzy nieprzyjemny, oleisty film bardzo utrudniały życie posiadaczkom mieszanych i tłustych cer.
Metodą prób i błędów trafiłam w końcu na filtr bardzo dobry - Vichy Capital Soleil w formule matującej z SPF 50. Był on zupełnie inny niż pozostałe kremy z filtrem - wchłaniał się do matu, nie przyspieszał przetłuszczania się cery (choć również tego procesu nie hamował), pozostawiał na twarzy przyjemną, silikonową warstwę umożliwiającą wykonanie na nim makijażu. Nie był idealny, ale był bardzo dobry. Zużyłam dwie tubki po czym dowiedziałam się, że krem ten jest niedostępny poza okresem wakacji. Po kilku miesiącach używania CS nie wyobrażałam sobie powrotu do tradycyjnych kremów z wysoką ochroną anty-UV tak więc ta (dziwna) polityka Vichy zmusiła mnie do poszukiwania zastępcy (lub następcy) Capital Soleil. I tym sposobem znalazłam mój filtrowy Złoty Graal a przy okazji zakochałam się w azjatyckich kosmetykach

Missha All-around Safe Block Waterproof Sun Milk SPF50+/p+++
Opakowanie
Opakowanie to buteleczka, trochę przypominająca nasze rodzime dezodoranty w sztyfcie. Na zdjęciach na ebayu butelka miała kolor niebieski a na żywo ma kolor biały ale według nazwy i opisu jest to ten sam produkt. Krem występuje w dwóch pojemnościach - 40 ml i 70 ml.



Konsystencja
Krem ma konsystencję lejącego mleczka, po wylaniu go na rękę czuć zapach alkoholu który jednak szybko się ulatnia. Nie ma problemu z nałożeniem 1 ml na twarz - wprawdzie początkowo wydaje się, że mleczko nie chce się wchłonąć ale wystarczy zostawić je na chwilę w spokoju aby dosłownie zniknęło z naszej twarzy. Filtr jak to każdy filtr - bieli, bardziej na początku, potem pozostaje niewielka biała poświata.



Jak działa?
Dla cer mieszanych (z niewielką tendencją do przesuszenia) i tłustych będzie idealny. Jest zupełnie niepodobny do filtrów dostępnych w naszych sklepach i aptekach. Wchłania się do całkowitego matu a dodatkowo na wiele godzin matuje moją tłustą strefę T. Dzięki zawartości silikonów dobrze przyjmuje na siebie makijaż. Ma świetną, lekką konsystencję, szybko się wchłania. Nie mam do niego żadnych zastrzeżeń. Nie polecam jednak dla cer suchych, prawdopodobnie będzie przesuszać.

Wydajność
Aby zapewnić sobie ochronę przed promieniowaniem powinnyśmy nałożyć na twarz 1 ml kremu z filtrem. Ciężko więc ocenić wydajność - starcza na tyle na ile powinien starczyć :)

Cena i dostępność
Cena to wielki plus - około 10 dolarów (30 zł) za 40 ml lub 19 dolarów (niecałe 60 zł) za 70 ml. Wysyłka u większości sprzedawców azjatyckich kosmetyków na ebayu jest za darmo. Czas oczekiwania - u mnie paczka szła tydzień.
Jedynym minusem dla niektórych może być dostępność: tylko ebay. Pojawia się czasami na allegro lub w polskich sklepach internetowych z azjatyckimi kosmetykami lecz cena jest bardzo zawyżona. Ja jednak polecam kupowanie na ebayu, do wykonania płatności wystarczy Paypal lub karta bankowa z "wypukłymi" cyferkami (np Alior Sync).

Ogólna ocena 10/10
Ja nie planuję na razie szukać innego kremu z filtrem, ten jest dla mnie idealny. Jedyne co mogłoby go zdyskwalifikować to nieskuteczność - o tym jednak przekonam się dopiero wiosną i latem. Lubię odkrywać nowe kosmetyki i pewnie przy kolejnych zakupach na ebayu skuszę się na próbki innych kremów z filtrem ale nie sądzę abym znalazła coś lepszego od Misshy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz